Nie będę zaczynał od standardów. Nie jest ważne, ile mam lat i skąd klikam. Nie w pierwszej kolejności. W liceum, na polskim wypaliłem, że "p******* schematy i chcę myśleć sam" To było przy interpretacji jakiegoś wiersza. Wzywali ojca do szkoły.
Zacznę od tego, że jestem chory. I to poważnie. SMA II. Często rozpoczynam od tego faktu. Szczególnie, gdy poznaję nowe kobiety w internecie. To dobre sito. Oddziela pustaki od wartościowych ludzi, którzy potem okazują się i tak fałszywi.
Jestem zasypywany pustymi słowami. Między innymi dlatego, że dziewczyny chcą mnie zatrzymać przy sobie. Kobiety nie potrzebują wiele. Szczera i otwarta rozmowa to klucz do nie jednej bramy. Mówią mi o tym co chowają przed całym światem. Noszą mnie w kieszeni i wypłakują się przy mnie. Przy tych czarnych literkach na jasnych ekranach ich telefonów. Ja mam być tylko przyjacielem na odległość. Szkatułką na ich problemy i wątpliwości. Ze mną nie można niczego planować, prawda?
Zawsze tak myślałem. Pasowało mi to. Szczerość i otwartość to była moja tarcza przed tym, że ktoś polubi mnie za bardzo... Nie obroniłem się jednak. Ktoś rozbił mój blok. Teraz uczę się mówić na głos to, co zawsze pisałem. To dla mnie bardzo trudne.
Jestem marzycielem, który boi się spełnienia swojego snu na jawie. Nie umiem żyć. Nigdy mi się nie chciało. Do teraz. Jeszcze nie jest za późno. Dopóki mogę ruszyć palcem będę walczył. Mam pancerz wykuty z uczucia, którym zostałem obdarzony. Nie boję się niczego. Czas jest jednak moim wrogiem. Potrafi być także najlepszym przyjacielem. Jednocześnie. Piasek w klepsydrze zasypuje rany. Każde jego przesypane ziarenko przybliża nas jednak do końca.
Chcę żyć. Walczyć o swoje małe niebo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz