Nawigacja

sobota, 28 marca 2015

Szkoła

Dziś wpis nieco lżejszy. Opowiem wam o najlepszym okresie w moim życiu. Mam na myśli szkołę. Początkowo były pomysły, żebym uczył się w domu. Na całe szczęście ojciec wyrwał mnie do ludzi.

Podstawówkę pamiętam słabo. W głowie mam pierwsze dni w zerówce. Nie było tak strasznie. Szybko znalazłem kolegów i z niektórymi utrzymuję kontakt do dziś. Wpadają do mnie na piwo. Ostatnio skończyło się utratą kontroli. To jeden z powodów dlaczego nie pojawił się wpis od dłuższego czasu, ale nie jedyny. Przecież nie "chorowałem" cały tydzień. Dwa dni uciekły. Oberwało mi się dość mocno od Iskierki. Ona święta też nie jest. No, ale... dziewczyny. Wracając do szkoły. Zerówka i pierwsza klasa to ostatni czas, gdy byłem w stanie chodzić. Uczyłem się bardzo dobrze i zachowanie było wzorowe. Tak, przynajmniej myślały nauczycielki. Zostawiło się kilka kleksów z atramentu na suficie. Tak, dało się wystrzelić tym na 2-3 metry. Moi koledzy, a szczególnie jeden z nich bardzo mi pomagał w późniejszych latach nauki, gdy poruszałem się już na wózku. Niestety, ten kontakt się rozmył.


Prawdziwe zadymy i festiwal śmiechu zaczął się dopiero w gimnazjum. To była dżungla. Odnajdywałem się w niej bez problemu. Nie czekałem, aż ludzie do mnie podejdą. To ja wychodziłem do nich pierwszy. Przełamanie pierwszych lodów przychodziło mi bez trudu. Moja klasa była podzielona na dwie grupy. Część cicha i ta głośniejsza. Dogadywałem się ze wszystkimi, ale wolałem być wśród tych, którzy nakręcali i dbali o dobry (chory) humor i atmosferę. Grupa dawała mi siłę i odwagę do wszystkiego. Bardzo często do głupich wybryków. Większość lekcji i wszystkie przerwy to był śmiech. Nie rzadko do łez. Zabawy były chore i czasem niebezpieczne. Tylko, kto, wtedy o tym myślał? Uwielbiałem lekcje języka angielskiego. Znałem większość materiału dużo wcześniej i mogłem żartować z nauczycielką Anią całe 45 minut. Swobodnie i na każdy temat. Uwielbiałem ją. Może nawet się trochę podkochiwałem. Rozchwytywali mnie, jeśli chodziło o pracę w grupach. Wyglądało to tak, że ja robiłem szybko całość, a potem rozdzielałem tylko, kto co ma przedstawić. Resztę czasu wypełniała rozmowa. W gimnazjum zaczęły się także pierwsze wagary i wypady do parku. Nie , nie słuchaliśmy śpiewu ptaków. Czasami po takiej wycieczce wracało się jeszcze do szkoły. Nie miałem wrogów. Choć muszę przyznać, że kilka osób poczuło się przeze mnie gorzej. Miałem ogromne ego i czułem się bezkarny. Sam też doświadczyłem kilku przykrości. Pamiętam może trzy takie sytuacje. Wydaje mi się, że to niewiele. Byłem śmiały i nie miałem hamulców. Trzeba było się popisać przed kolegami. To głupie i małe. Tylko szczerze, czy ktoś z was nigdy tego nie robił?

Później było liceum. Tu nie było już tak świetnie. Najlepsi koledzy wybrali zawodówkę bądź technikum. Zostało kilku. Czas mijał przede wszystkim na nauce. Luzu było mało. Szczególnie na przedmiotach, które były na maturze. Matematyka stała się obowiązkowa dla mojego rocznika. Zdałem ją bez problemu tak jak i resztę przedmiotów.

Kiedyś byłem inny. Mniej świadomy. Beztroski pomimo choroby. Miałem zamknięte oczy na wiele spraw. Liczyło się tylko żartowanie i dobra zabawa. Ktoś przekuł bańkę wokół mnie i tamten stan ducha już chyba nigdy nie wróci. Może się mylę. Teraz moim hobby jest zadręczanie się, ale nie dziś. To był dobry dzień. Pełen ciepłych i szalonych wspomnień. Pełen jej uśmiechu.

2 komentarze:

  1. Szkołę zwykle wspomina się miło po latach, gdy okazuje się, że szkoła szkołą, ale że był to czas, w którym nie trzeba było dbać o zbyt wiele rzeczy, a przede wszystkim, można było skupić się tylko na sobie. Żadnych tam opłat, uzupełniania lodówki, spłacania rat czy dbanie o relacje z teściami.
    Ja szkoły- żadnej, nie wspominam miło. Nie wspominam miło też tamtego czasu, gdy byłam zdana na KOGOŚ w postaci rodzica. Dziś jest fajniej, gdy moge sama decydować o wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałbym doczekać czasu w którym będę mógł decydować o sobie. Mam siłę, żeby zacząć to robić ale opór matki też jest duży. Pierwsze rozmowy były dość burzliwe ale przyniosły niezły skutek i krok do przodu.

    OdpowiedzUsuń