Nawigacja

sobota, 21 marca 2015

Więzień obojętności

Znam wiele stanów ducha. Jak każdy z nas. Od tych jasnych, które powodują uśmiech na twarzy i dostarczają dużą dawkę entuzjazmu po te, które zamrażają każdy impuls pozytywnych emocji. Najjaśniejsza z palety ciemnych barw jest obojętność. Gaśnie nadzieja i zostaje pustka. Myśli nie hałasują. Jest tylko powietrze, w którym się rozpływam. Cień kładzie się na fantazji i marzeniach. To fantastyczne uczucie. Chwile błogości. Wolność. Nie wypełni się nimi jednak całego dnia.


Obojętność jest stanem za strachem, bólem i cierpieniem na mojej liście tych najbardziej destrukcyjnych. Jest zwieńczeniem. Nagrodą po długim i męczącym okresie tortur. Mam świadomość, że dalej jest już tylko jedna rzecz. Apatia to połowa śmierci. Paraliż duszy. Będąc w tej kondycji psychicznej można sięgnąć po drugą połowę. Wtedy można wszystko. To jednak mija. Jedna zabłąkana myśl, głośniejszy dźwięk lub dłuższy czas wyrywają mnie z tego nastroju. To jak spacerniak dla więźnia. Moment większej swobody. Złudzenie wolności. Dopóki nie zabrzęczy łańcuch, nie otworzą się drzwi celi. Jestem we więzieniu, w swojej głowie. Kraty są widmowe. Nikt ich nie widzi. Chcę je wyrwać. Tylko jak to zrobić? Towarzyszy mi rozpacz. Tam, wysoko jest okienko. Nie mogę go dosięgnąć. Widzę światło i czuję ciepło. Dostaje tego tak dużo ostatnimi czasy. Jest mi lepiej, jest mi dobrze. Każdej nocy jednak jestem sam. Pragnę wspiąć się do tego otworu. Chcę dotykać słońca. Śnię, żeby było blisko. Żar stopi mury. Znikną ściany,a ja sam się w nim spalę i odrodzę na nowo. Wolny. Obawiam się ,że to może być Ikarowy lot. Chce mi się krzyczeć. Z bezsilności.

Czy ja naprawdę będę wolny? Jak jedne mury zostaną zrównane z ziemią to wrzucą mnie do innej celi. Los wydał wyrok. Kraty są już widoczne. Można ich dotknąć i poczuć chłód. Wciąż nie słychać dźwięku klucza obracanego w zamku. Drzwi są uchylone. Kiedyś się zamkną. Z tej celi będzie można spróbować uciec. Ja jednak poczekam aż Śmierć wpadnie i powie: "Jesteś wolny. Choć ze mną". Odpowiem ze łzami w oczach: "Jeszcze nie teraz, nie jestem już sam. Nie jest tu już tak zimno i ciemno.", albo z uśmiechem na ustach i z ulgą w sercu, powiem: "Koniec tego koszmaru". Są dwie drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz